logo

MORTAL KOMBAT vs DC UNIVERSE - PIERWSZE WRAŻENIE

Wszystko to zaczęło się rok temu - jeszcze, gdy czekaliśmy na premierę Mortal Kombat: Armageddon. Właśnie wtedy Ed Boon napomniał coś o smoczej serii z numerkiem osiem. Wiedzieliśmy, że po "Końcu Świata" nie można spodziewać się nic nadzwyczajnego: wszyscy wojownicy z poprzedniej części, okrojone style, dodatkowe tryby "kreate a fighter" czy "fatality" uświadomiły nas, że twórcy nie mają już pomysłu, nie potrafią sklecić nic nowego, nie wniosą żadnej świeżości, która mogłaby przyciągnąć, a jedyne co zaoferują to kolejny odgrzewany kotlet z masą niepotrzebnych kręcidełek. No i niestety tak też się stało. Mortal nie zachwycił, pokazał nam jedynie, że to już podsumowanie serii starej generacji i teraz może być już tylko lepiej.

Nowa generacja konsol, zapowiedziana nowa część bijatyki wywołała jedynie cieknącą ślinę fanom i nieustanne oczekiwanie na jakąkolwiek informację. Dość szybko z ust Eda wypłynęło kilka istotnych zarysów ósmej części: całkowicie nowe postacie, nowa historia oraz nastawiony na brutalność mortal ma wrócić do korzeni, dzięki którym odbił się i wzleciał na wyżyny. Ed Boon powiedział: "realizm, szarość, brud i niesamowity klimat - to wszystko znajdzie się w naszej produkcji". Fani byli uszczęśliwieni, baa... nie tylko oni. Mówiono, że to jest to, na co w końcu czekaliśmy. Chciało się unieść Edzia do nieba i pomóc, aby jak najszybciej ukończyć prace nad tym projektem. Był jeden minus jego wypowiedzi - nie dowiemy się niczego co najmniej przez rok, a wraz z przyjściem nowego 2008 roku będziemy stopniowo informowani jak idzie proces tworzenia nowego dziecka Midway.

W tym czasie na forach internetowych zaczęły się spekulacje, jak wyglądać będzie nowa część smoka. Czy wyjdzie na konsole nowej generacji, jak połączą ją z końcem Armageddona i czy przywrócą stare postacie takie jak Scorpion - nie ma co się czarować, Mortal Kombat bez Scorpiona to jak jedzenie zupy bez łyżki. Wszystko to działo się aż do dnia, w którym pokazał się na youtube.com pierwszy trailer prezentujący Mortal Kombat 8. Jedni byli zachwyceni, drudzy chcieli czegoś więcej po tylu miesiącach oczekiwania, lecz najlepsze nadeszło dopiero dzień później, gdy okazało się, że owy trailer to tylko plotka. Zrobiony był przez jakiegoś fanatyka, dzięki któremu Midway nie czekało dłużej i zaktualizowało stronę na której pojawił się zegar odliczający czas do ukazania się pierwszych informacji na temat ósmej części. No cóż, po ogromnym zachwyceniu, że coś w końcu się dzieje, przyszło nam jedynie czekać… i to aż ponad miesiąc!!! Już wtedy wiedziałem, że nie będzie mnie w domu, gdy zegar dobije zera, więc drugi redaktor miał śledzić wszystko, co będzie się dziać i zamieszczać info na stronie. Ja obgryzałem paznokcie, siedząc w pracy i myśląc, że mogłem wziąć dzień wolny i wyczekiwać jak hiena, śliniąc całe moje biurko. Gdy skończyłem robotę, wybiegłem i speedem pędziłem do domu. W butach włączyłem kompa i myślałem tylko o jednym, o noob.com. Gdy już wszedłem, zamarłem. Zamarłem, bo zobaczyłem coś, czego chyba nikt nie chciał zobaczyć. Jedynie to co pojawiło się na stronie, to informacja, że czas dobiegł ku końcowi. Pomyślałem: "a niech to szlag, przecież tak szybko biegłem". Jeszcze coś zepchnąłem z półki wbiegając do pokoju. No nic, trzeba dalej czekać. Kilka minut po północy pojawiło się. Byłem wniebowzięty. W końcu!!! Zaktualizowano stronę i zamieszczono na niej zdjęcie kogoś zamazanego - Scorpion? Było super, pięknie i wiedziałem, że może być już tylko lepiej, aż do dnia, który zapamiętał chyba każdy fan serii. Do dnia 18 Kwiecień 2008, w którym cały mój optymizm zamienił się w gorycz, płacz i bezradność. Otóż na Mortal Kombat Online pojawiła się informacja, że Mortal Kombat 8 odejdzie od rutyny i zupełnie będzie czymś innym. Tak, tak Ed nie kłamał. Mortal Kombat 8 to połączenie MK z bohaterami popędzającymi przez życie w slipkach i kolorowych getrach, bohaterami z uniwersum DC. Nawet nazwa nowego mortala nie będzie normalna tylko zmieniona na Mortal Kombat vs DC Universe. Prima Aprilis? Nie, nie. To nie żaden żart, żaden dzień słonia tylko sama prawda i tryskający zachwyt z twarzy Eda Boona: "jak mogliśmy wpaść na coś tak ekscytującego?" Potrzebny był chyba wszystkim czas na ochłonięcie, lecz twórcy nie dali nam go zbyt długo wypuszczając pierwszy trailer MKvsDC Universe. Wtedy już nie było mowy o pomyłce! Sub-Zero bije gościa w slipkach - Batmana. Rzucał nim, kopał, uderzał, a nawet przebijali się przez ściany, lecąc w powietrzu i okładając się pięściami. To już był koniec końca. Gdzie ten powrót do korzeni? gdzie ten klimat? To miał być prawdziwy MK, a nie kolejna komercyjna gra dla dzieci. Wcześniej zastanawialiśmy się, kto ewentualnie powróci ze starej gwardii MK. Teraz mamy tego dwa razy więcej. No bo kogo wrzucą z DC? Spidermana? Nie, przecież to nie to uniwersum!!! Spiderman to Marvel, więc kto jest z DC? Niestety, nie wszyscy znają komiksy DC. Szkoda słów.

A to nie wszystko! Kolejna wiadomość dotyczyła znaku, marki samej w sobie - Fatality. Nie będzie Fatality!!! No bo jak "dziecko" grające super bohaterem Supermanem może komuś oderwać głowę? Albo jak może patrzeć na to, jak jego ulubiony bohater Batman traci głowę? Po takiej akcji gracz, dzieciuch (no bo i M for Mature też zostało podobno odebrane) dostanie histerii, zacznie tupać nogami. Euforia!!! Tak nie może być.

Postanowiłem powiedzieć sobie dość. Ochłonąć, przemyśleć wszystko to, co się wydarzyło. I co się okazało? Zacząłem powoli rozumieć ekipę i ich tok rozumowania, o co tak naprawdę im chodzi. Mieliśmy już siedem części + dodatkowe dwie. Nadeszła właśnie teraz pora, aby zrobić coś innego. Coś, co poruszy nas wszystkich. I owszem, poruszyło. Stwierdziłem, że fajnie byłoby zagrać bohaterem z DC, poznać to uniwersum. Przecież klimat może zostać zachowany, mroczny... prawda? System walki bardziej rozbudowany i odbiegający od tego z mortali 3D. Czemu nie dać szansy? Nakręcając się powoli, pozytywnie przekonywały mnie nowe rendery, wypuszczane ze stajni Midway. Scorpion, Sub-Zero wyglądali dobrze, lepiej niż się spodziewałem. Nawet Superman przypadł mi do gustu, bo czego się mogłem po nim spodziewać - loczek jest, więc wszystko gra. Rendery aren też są ciekawe. Szczególnie ta w mieście, wyglądająca rodem z "Wojny Światów" czy "Armageddona". Zacząłem czuć klimat połączenia obu światów, aż do momentu, gdy ujrzałem Batmana. Co to ma być? Lepiej rysował główny bohater zaczarowanego ołówka. Zamaskowany obrońca ludzkości wygląda jak jakaś postać z bajki do dzieci. Czy to jest render? Nawet chyba i nie pół. Nie wiem, nie znam się. Czy czasem nie powinien on wyglądać tak, jak na obrazku po prawej? Moja wiara zaczęła powoli wygasać i nie wiedziałem co już mam myśleć. I to wszystko przez jedną postać. Czy to aż takie ważne? Tak! Oczywiście! Wszystko jest ważne, brane gruntowanie pod uwagę. Od szpica głowy pod podeszwę. Wygląd, cechy czy zdolności - ehhh... pozostaje mi jedynie westchnąć i czekać na kolejne wiadomości, które przyszły dosyć szybko i poprawiły mi humor. Fatality. Tak, tak powracają, a ja cytuje wypowiedź "arbuza", który z ogromną energią i przekonaniem wypowiada się na temat Mortal Kombat vs DC Universe. Czy on został czymś omotany?:

"Wszystkie postacie MK i wszystkie łotry z DC będą posiadać fatality. Bohaterowie DC, którzy nie zabijają tak często, posiądą brutality, które będą funkcjonować jako fatality, ale nie będą zabijać przeciwnika."

Ciesząc się tym, że wykończenia powracają, nie rozumiem tej wypowiedzi. Eeeee z tego co pamiętam, to brutality były brutalniejsze od zwykłych wykończeń. No to Ci pomysł. W dodatku brutality, które będzie nie śmiercionośnym fatalitem. Tłumaczę to sobie tak: Superman będzie okładać przeciwnika, skopie mu czaszkę i pozostawi w statusie uwaga - "roślinka". Nie wiem po raz kolejny, poczekam zobaczę. Mam nadzieje, że zaskoczą nas, a nie będzie to jakaś kolejna wielka kupa. Kończąc to, bo co tu będę jeszcze pisać, chciałem wspomnieć, że Catwoman, która się pojawi, wygląda w końcu jak kobieta. Nie jak kolejny mutant z masą mięśni. Taka Li Mei bym powiedział. Ładnie.

Nie skreślajmy Mortal Kombat vs DC Universe. Dajmy mu szanse. Może okazać się gorącym kąskiem, zabijającym nudę naszej szarej rzeczywistości. W końcu wspomniany arbuz wypowiada się o niej z taką pasją. Ha!!! A ja, pisząc to, słucham japońskich klimatów, leżąc w łóżku i zajadając się truskawkami. No ale kogo to obchodzi, ehhhh.

- Davidkoz