logo

screenMortal Kombat 4 był jedną z najbardziej oczekiwanych gier wszechczasów. Kiedy Ed Boon ogłosił, że czwarty MK będzie robiony w trójwymiarze tysiące fanów dzień i noc śledziły poczynania całej ekipy. Wszyscy bali się o całą esencję serii, którą większość gier gubiło przy przeskoku z 2D do 3D. Nic więc dziwnego, że kiedy rozpoczął się "MK4 Live Tour" salony gier w Ameryce wypełnione były po same brzegi...

Dokładnie 25 czerwca 1997 roku spod siedziby głównej firmy Midway wyjechało ponad sto ciężarówek, które miały za zadanie dowieść automat w każde miejsce w USA, na około dwie godziny wraz z kilkoma ludźmi, a po upływie tego czasu zabrać i odwieść do budynku Midway.

Automat z grą pojawiał się w danym mieście o podanej godzinie wraz z kilkoma ludźmi, którzy odpowiedzialni byli za zbieranie informacji typu - co się graczom podoba, a co nie, co trzeba zmienić. Przez te dwie godziny automat był oblegany przez tłumy. Każdy gracz, oczywiście za darmo, mógł stoczyć dwa pojedynki dowolnymi postaciami. Robiono różne konkursy w których nagrodami były koszulki z logiem MK4 lub jedna walka gratis. Cała gra wyglądała moim zdaniem przecudownie i gdyby nic w niej nie zmieniono była by lepsza.

screenW prezentowanej wersji gry można było wybierać spośród dziewięciu wojowników. Powrócili starzy wyjadaczy - nieobecny w MK3 Scorpion, zamaskowany Sub-Zero, bóg gromów Raiden, mistrz turnieju Liu Kang oraz waleczna Sonya Blade. Ta piątka była już ukończona w całości - mieli ciosy specjalne i Fatality. Reszta wojowników czyli Fujin (bóg wiatru), Quan Chi (czarnoksiężnik), Shinnok (jeden z bogów) oraz znany nam już Noob Saibot nie miała żadnych specjali. Większość postaci posiadała również broń - co jest nowością w MK. Dzięki niej mogliśmy szybciej pokonać przeciwnika, albo po prostu zwiększyć zasięg swych ciosów.

W wersji "Live Tour" zobaczyć mogliśmy również nowe areny tj. Temple, czy odrzucona w późniejszym czasie Skull Stage. Ogromne wrażenie na fanach zrobiła również znakomicie przeniesiona Goro's Lair, a absolutną rewelacją była ta przyporządkowana Raidenowi - duża arena na której pada deszcz, grzmi, strzelają pioruny oraz błyskają błyskawice, które rozświetlają całą arenę - po prostu miodzio! Jednak może przejdźmy do sedna - jak się w to gra.

Ano cóż - to ciągle stary, dobry Mortal Kombat tylko że w trójwymiarze. Postacie są bardzo szybkie i zwinne. Wszystkie prezentowane na "Live Tour" kombosy, rzuty, specjale (piorun Raidena rządzi) wyglądały bardzo ładnie by nie rzec wspaniale. Kamera wypełniała swój obowiązek znakomicie - czasami zmieniał się kąt widzenia po to, aby z lepszej strony obejrzeć akcję. W tej wersji gry nie można było jednak poruszać się w głąb ekranu na co wielu fanów liczyło.

O "Live Tour" mówiono w telewizji i radiu, pisano w prasie. W tedy było to wielkie wydarzenie, dziś prawie nikt już o nim nie pamięta. Wtedy jedno było pewne - w chwili debiutu Mortal Kombat 4 nie zawiódł wielbicieli serii.

- Mavado
przy pomocy: Secret Service, TRMK, własnego doświadczenia

screen

screen

screen

screen

screen